Suchanino dzielnica Gdańska położona na wzgórzu o nazwie Cygańska
Góra. Niegdyś nazwa dotyczyła całego osadnictwa w tym rejonie, dziś na
terenie dzielnicy znajduję się ulica o nazwie Cygańska Góra oraz
potocznie zwie się tak całe osiedle w jej zbiegu. Skąd natomiast taka
nazwa ? Otóż według jednej z legend gdańskich:
W dawnych czasach koń był prawdziwym skarbem i niezbędnym zwierzęciem w życiu człowieka. Pomagał mu w pracy rolnej, budowlanej oraz w transporcie. Nie inaczej było w dawnym Gdańsku, mieszczanie również posiadali swoje konie, a co bogatsi nawet kilka. W grodzie nad Motławą posiadał ówcześnie konie również niejaki Andreas, rajca oraz człowiek bogaty, a także rozsądny. Bardzo dobrze znał się on na hodowli koni oraz jak z nimi postępować. Gdy okazało się że w rejonie Gdańska zaczęły znikać konie, mieszczanie udali się do niego po pomoc. Sprawa była poważna bo konie były niezbędne w codziennym życiu a dodatkowo kradzież konia należała do jednego z najpoważniejszych ówcześnie przestępstw. Gdy koniokradzi rozbestwili się, rajca Andreas postanowił działać. Oderwał on jedną podkowę od swojego ulubionego konia i ruszył na nim na przejażdżkę po okolicach neptunowego grodu. Zatrzymywał się on w napotkanych karczmach zostawiając konia nawet nie przywiązanego do poręczy. W końcu gdy wychodził po kuflu lokalnego browaru z gospody „Pod Krzywą Lipą” znajdującej się na drodze w kierunku Siedlec, zauważył że jego koń zniknął. Ku zdziwieniu wszsytkich ucieszył się on na tą okoliczność. Czemu? Ponieważ jego koń bez jednej podkowy zostawiał specyficzny ślad w ziemi. Rajca Andreas podążył za tym śladem, jednakże dotarł on jedynie do Potoku Siedleckiego gdzie dalszy ślad się urywał. Wracał on codziennie do gospody, licząc na to że koń wróci w miejsce w którym widziało ostatni raz swojego Pana. Trzeciego dnia karczmarz oznajmił że jego konia nie widział natomiast przybłąkał się jakiś bezpański. Andreas udał się do stajni przypatrzeć się temu bezpańskiemu wierzchowcowi. Koń na jego widok zaczął rżeć i skakać. Okazało się że ktoś go przefarbował by był nie do poznania. Rajca obejrzał dobrze konia i zauważył nową podkowę na kopycie, rozpoznał kuźnie z której pochodziła. Tymczasem puścił konia luzem i nakazał mu wracać tam skąd uciekł, prosząc popleczników o to by się udali za koniem. Sam natomiast postanowił udać się do znanej kuźni. Koń poprowadził towarzyszy Andreasa krętą drogą w kierunku lesistego ówcześnie wzgórza. Na szczycie wzgórza ujrzeli oni staw o krystalicznie czystej wodzie. Przy stawie na jego brzegu paliło się ognisko, a przy nim Cygan grał na swoich skrzypcach, przysłuchiwało mu się dwóch chłopców. Okazało się że niedaleko Cygana i dwóch chłopców w lesie znajdowały się związane konie. Były to skradzione wcześniej gdańszczanom konie. Znajomi Andreasa okrzyknęli Cygana i chłopców koniokradami. Chłopcom postanowili darować życie natomiast Cyganowi w żadnym wypadku. Andreas w tym czasie przybył do kuźni, na jego widok kowal zaczął uciekać. Rajca dopadł go i związał po czym kowal przyznał się do wszystkiego, że kradł konie, przekuwał ich podkowy, farbował je i sprzedawał Cyganowi ze wzgórza za Siedlcami, od lat parającego się handlem końmi. Na tą wieść Rajca popędził co tchu na wzgórze. Dotarł w ostatnim momencie. Ujrzał przy stawie Cygana stojącego na wierzchowcu ze związanymi z tyłu rękoma oraz pętlą na szyi przywiązaną do konaru drzewa. Andreas czym prędzej popędził wyjaśnić swoim pobratymcom prawdę którą odkrył. Uwolnili oni niewinnego Cygana , a on z tej wielkiej radości zagrał na skrzypcach tak pięknie jak nigdy dotąd. Na wspomnienie wydarzeń na tym wzgórzu nieopodal Gdańska, gdańszczanie nazwali je Cygańską Górą.
Opracował: Patryk Toczyński – na podstawie: J. Samp, Legendy Gdańskie, Gdańsk 2004
Ilustracja autorska: Karolina Toczyńska
W dawnych czasach koń był prawdziwym skarbem i niezbędnym zwierzęciem w życiu człowieka. Pomagał mu w pracy rolnej, budowlanej oraz w transporcie. Nie inaczej było w dawnym Gdańsku, mieszczanie również posiadali swoje konie, a co bogatsi nawet kilka. W grodzie nad Motławą posiadał ówcześnie konie również niejaki Andreas, rajca oraz człowiek bogaty, a także rozsądny. Bardzo dobrze znał się on na hodowli koni oraz jak z nimi postępować. Gdy okazało się że w rejonie Gdańska zaczęły znikać konie, mieszczanie udali się do niego po pomoc. Sprawa była poważna bo konie były niezbędne w codziennym życiu a dodatkowo kradzież konia należała do jednego z najpoważniejszych ówcześnie przestępstw. Gdy koniokradzi rozbestwili się, rajca Andreas postanowił działać. Oderwał on jedną podkowę od swojego ulubionego konia i ruszył na nim na przejażdżkę po okolicach neptunowego grodu. Zatrzymywał się on w napotkanych karczmach zostawiając konia nawet nie przywiązanego do poręczy. W końcu gdy wychodził po kuflu lokalnego browaru z gospody „Pod Krzywą Lipą” znajdującej się na drodze w kierunku Siedlec, zauważył że jego koń zniknął. Ku zdziwieniu wszsytkich ucieszył się on na tą okoliczność. Czemu? Ponieważ jego koń bez jednej podkowy zostawiał specyficzny ślad w ziemi. Rajca Andreas podążył za tym śladem, jednakże dotarł on jedynie do Potoku Siedleckiego gdzie dalszy ślad się urywał. Wracał on codziennie do gospody, licząc na to że koń wróci w miejsce w którym widziało ostatni raz swojego Pana. Trzeciego dnia karczmarz oznajmił że jego konia nie widział natomiast przybłąkał się jakiś bezpański. Andreas udał się do stajni przypatrzeć się temu bezpańskiemu wierzchowcowi. Koń na jego widok zaczął rżeć i skakać. Okazało się że ktoś go przefarbował by był nie do poznania. Rajca obejrzał dobrze konia i zauważył nową podkowę na kopycie, rozpoznał kuźnie z której pochodziła. Tymczasem puścił konia luzem i nakazał mu wracać tam skąd uciekł, prosząc popleczników o to by się udali za koniem. Sam natomiast postanowił udać się do znanej kuźni. Koń poprowadził towarzyszy Andreasa krętą drogą w kierunku lesistego ówcześnie wzgórza. Na szczycie wzgórza ujrzeli oni staw o krystalicznie czystej wodzie. Przy stawie na jego brzegu paliło się ognisko, a przy nim Cygan grał na swoich skrzypcach, przysłuchiwało mu się dwóch chłopców. Okazało się że niedaleko Cygana i dwóch chłopców w lesie znajdowały się związane konie. Były to skradzione wcześniej gdańszczanom konie. Znajomi Andreasa okrzyknęli Cygana i chłopców koniokradami. Chłopcom postanowili darować życie natomiast Cyganowi w żadnym wypadku. Andreas w tym czasie przybył do kuźni, na jego widok kowal zaczął uciekać. Rajca dopadł go i związał po czym kowal przyznał się do wszystkiego, że kradł konie, przekuwał ich podkowy, farbował je i sprzedawał Cyganowi ze wzgórza za Siedlcami, od lat parającego się handlem końmi. Na tą wieść Rajca popędził co tchu na wzgórze. Dotarł w ostatnim momencie. Ujrzał przy stawie Cygana stojącego na wierzchowcu ze związanymi z tyłu rękoma oraz pętlą na szyi przywiązaną do konaru drzewa. Andreas czym prędzej popędził wyjaśnić swoim pobratymcom prawdę którą odkrył. Uwolnili oni niewinnego Cygana , a on z tej wielkiej radości zagrał na skrzypcach tak pięknie jak nigdy dotąd. Na wspomnienie wydarzeń na tym wzgórzu nieopodal Gdańska, gdańszczanie nazwali je Cygańską Górą.
Opracował: Patryk Toczyński – na podstawie: J. Samp, Legendy Gdańskie, Gdańsk 2004
Ilustracja autorska: Karolina Toczyńska
Komentarze
Prześlij komentarz